Miejskie Przedszkole nr 22 w Katowicach

Do naszego przedszkola uczęszczają dzieci w wieku 2,5 - 6 lat. Jest to przedszkole 3-oddziałowe - przystosowane do opieki nad 75 dziećmi.



W przedszkolu znajdują się 3 sale zabaw, 2 łazienki, sala rekreacji - służąca jednocześnie jako sala gimnastyczna, wyposażona w sprzęt sportowy. Sale zabaw są wyposażone w odpowiednie do wieku dzieci zabawki , gry i sprzęty edukacyjne.



Przedszkole posiada własny ogród z roślinami ozdobnymi , piaskownicą, boiskiem oraz sprzętem do zabaw ruchowych - bieżnie, mostki, huśtawki itp.



środa, 31 lipca 2013

BEZPIECZNY PRZEDSZKOLAK NAD WODĄ...

Bezpieczny przedszkolak nad wodą

W czasie wakacji bardzo często spędzamy wolny czas razem z dziećmi nad wodą. Przyjemnie jest ochłodzić się w morzu czy jeziorze w upalny dzień,
a także opalać na rozgrzanym piasku. Pamiętajmy jednak, woda może być bardzo zdradliwa, to żywioł, na który trzeba uważać.


Po pierwsze – właściwa opieka

Najważniejsze jest to, by nigdy nie zostawiać dziecka nad wodą bez opieki. Czym mniejsze dziecko, tym baczniej musimy obserwować jego zachowanie. Jeśli pozwalamy 3-4 latkowi budować nad brzegiem morza zamek z piasku, nie możemy nawet na moment spuszczać go z oka. Podobnie jeśli nasze dziecko bawi się w wodzie. Nie możemy bezwarunkowo ufać dmuchanym zabawkom do pływania dla dzieci – kołom, motylkom, materacom. Silniejszy nurt czy fala mogą zmieść nasze dziecko z materaca i ani się nie obejrzymy, jak znajdzie się pod wodą.

Po drugie – bezpieczne, strzeżone kąpieliska

Pamiętajmy też, by korzystać z kąpielisk strzeżonych. Nawet jeśli zdarzy nam się na moment spuścić dziecko z oczu, jest jeszcze ratownik, który pilnie obserwuje plażowiczów. Powinniśmy też przyswoić sobie zasady pierwszej pomocy. Gdy już dojdzie do niebezpiecznej sytuacji i nasz przedszkolak zacznie się topić czy zachłyśnie wodą, będziemy wiedzieli, jak mu pomóc.

Po trzecie – uświadamianie dziecka

Uczulajmy nasze dziecko, by nie wchodziło do zbyt głębokiej wody. Gdy nie czuje gruntu pod nogami, oznacza to, że jest zbyt daleko od brzegu i musi wracać. I co najważniejsze, rozmawiajmy jak najwięcej
o bezpieczeństwie z dzieckiem. Powinno być świadome, czym grozi nieostrożna zabawa w wodzie. 

BEZPIECZNY PRZEDSZKOLAK NA WAKACJACH...

Bezpieczny przedszkolak na wakacjach

Wakacje to czas, w którym rodzice powinni mieć wzmożoną czujność, jeśli chodzi o bezpieczeństwo swoich dzieci. Dzień jest długi, pogoda słoneczna – wszystko to skłania najmłodszych do częstego przebywania na świeżym powietrzu. Nic w tym złego oczywiście, jeśli nauczymy dziecko, jak powinno dbać o swoje bezpieczeństwo i czego musi unikać, aby nie prowokować groźnych dla siebie sytuacji.


Na rowerze 
Jeśli nasze dziecko wychodzi na rower, pamiętajmy, by wyposażyć go w kask oraz element odblaskowy. Przestrzeżmy, by nie jeździło w pobliżu ruchliwych ulic, korzystało tylko ze ścieżek rowerowych i pamiętało o zasadach bezpieczeństwa. Z dzieckiem w wieku przedszkolnym zawsze powinien być dorosły opiekun! Zasady bezpieczeństwa warto jednak wpajać już od najmłodszych lat.

Nad wodą 
Jeśli nasz maluch idzie z innymi dzieciakami nad wodę, musimy być pewni, że będzie z nimi odpowiedzialna osoba dorosła. Dzieci nie mogą bez opieki zażywać kąpieli, w razie podtopienia czy innych groźnych sytuacji musi być osoba, która pomoże wyjść cało dziecku z groźnej sytuacji. Dobrze jest również wyposażyć dziecko w koło dmuchane czy naramienniki, które pozwolą mu utrzymywać się na wodzie. Pamiętajmy również o posmarowaniu dziecka kremem z wysokim filtrem, a także spakowaniu do jego plecaka butelki wody.

W górach i lesie 
Podobnie rzecz się ma z wyprawą w góry czy do lasu. W żadnym wypadku nie można puścić na taką wycieczkę dziecka bez osoby dorosłej. Nawet jeśli lasy czy pagórki są niedaleko naszego miejsca zamieszkania, dziecko bez opieki może się zgubić, może zostać ukąszone przez żmiję czy też zwyczajnie przewrócić się i zwichnąć nogę. Musi być z nim ktoś, kto udzieli pomocy. Nie wystarczą w takiej sytuacji rówieśnicy. Pamiętajmy też o odpowiednim ubiorze dla dziecka – pełnych, wygodnych butach, długich spodniach i koszulce, chroniących przed owadami i kleszczami oraz czapeczce chroniącej głowę.

Na placu zabaw
Gdy dziecko wychodzi na plac osiedlowy, przypomnijmy mu, by nie grało w piłkę w pobliżu jezdni, nie biegało między samochodami ustawionymi na parkingu, a także, by koniecznie wróciło do domu przed zmrokiem. Należy uczulić także naszą pociechę, by w żadnym wypadku nie rozmawiała z obcymi ani nie przyjmowała od nich żadnych podarunków i słodyczy. Podobnie jak w innych sytuacjach, przedszkolak zawsze powinien wychodzić z domu pod opieką osoby dorosłej. Nie wystarczy od czasu do czasu wyjrzeć przez okno na podwórko.


Nieszczęśliwych wypadków czasem nie sposób uniknąć, jednak jeśli będziemy rozmawiać z naszym dzieckiem na temat bezpieczeństwa i przypominać mu zasady obowiązujące w ruchu drogowym, a także nad wodą i w lesie, na pewno ryzyko to możemy znacznie zminimalizować.

CO WIEMY O INDEKSIE GLIKEMICZNYM...

Co wiemy o Indeksie Glikemicznym (IG)?

Dowiedz się, na czym polega dieta oparta na IG. Wiedzę tę, wykorzystasz nie tylko do walki ze zbędnymi kilogramami, ale i do dbania o zdrowie. Cały czas pojawiają się nowe diety-cud, ale czy uda się powtórzyć sukces Low IG? Na czym on polega? 
 

Dieta oparta na niskim indeksie glikemicznym

Koncepcja indeksu glikemicznego diety powstała ponad 30 lat temu. Wtedy to grupa naukowców przeprowadziła badania dotyczące wpływu 62 zwyczajowo spożywanych produktów i cukrów prostych na wielkość glikemii poposiłkowej (tj. stężenia glukozy we krwi po spożyciu danego produktu/potrawy). Wyniki tych badań pozwoliły na stworzenie systemu klasyfikacji żywności zawierającej węglowodany o różnym wpływie na wartość glikemii.

Sama definicja indeksu glikemicznego może wydawać się nieco skomplikowana. Według definicji FAO/WHO indeks glikemiczny (IG) to pole powierzchni pod krzywą odpowiedzi glikemicznej mierzonej przez 2 godziny po spożyciu 50g przyswajalnych („dostępnych”) węglowodanów z badanego produktu spożywczego i wyrażany w stosunku do odpowiedzi glikemicznej na taką samą ilość węglowodanów, pochodzącą ze standardowego produktu, czyli wzorca (glukoza lub białe pieczywo) spożytego przez tę samą osobę.

W uproszczeniu można powiedzieć, że wartość indeksu glikemicznego danego produktu mówi o tym, jak po jego spożyciu zmieni się stężenie glukozy we krwi w porównaniu do zmian zachodzących po spożyciu takiej samej ilości glukozy lub węglowodanów przyswajalnych, znajdujących się w białym pieczywie. Oto przykład: IG wynoszący 60 oznacza, że po spożyciu produktu zawierającego 50 g „dostępnych” węglowodanów wzrost poziomu glukozy we krwi będzie o 40% mniejszy w stosunku do wzrostu poziomu glukozy we krwi po spożyciu 50 g glukozy lub 50 g „dostępnych” węglowodanów z białego pieczywa (przyjęte jako 100%).

Na wartość indeksu glikemicznego wpływa wiele czynników: stopień przetworzenia produktu, rodzaj obróbki kulinarnej, zawartość w produkcie białka, tłuszczu, błonnika pokarmowego, substancji antyodżywczych czy kwasów organicznych. I tak zwiększona zawartość glukozy, sacharozy, skrobi o wysokiej zawartości amylopektyny, duży stopień rozdrobnienia i obróbka termiczna produktu podnoszą wartość IG. Natomiast zawartość w produkcie większych ilości rozpuszczalnego w wodzie błonnika pokarmowego, fruktozy czy innych składników, takich jak tłuszcze, białka, kwasy organiczne oraz substancje antyodżywcze (kwas fitynowy, taniny) prowadzą do zmniejszenia wartości indeksu glikemicznego.

Skutkiem spożycia produktów o niskim indeksie glikemicznym jest powolny i relatywnie niewielki wzrost poziomu glukozy we krwi, a co za tym idzie niewielki wyrzut insuliny. Natomiast szybkie przyswajanie węglowodanów po posiłku o wysokim IG prowadzi do zwiększenia stężenia insuliny we krwi, przez co nasila magazynowanie składników energetycznych, a więc i „budowę” tkanki tłuszczowej.

Dieta bogata w produkty o wysokim IG zwiększa ryzyko występowania cukrzycy typu II i chorób układu krążenia, takich jak niedokrwienna choroba serca.

Dieta o niskim indeksie glikemicznym zmniejsza odpowiedź glikemiczną i insulinową, jak również poprawia profil lipidowy u osób z zespołem metabolicznym oraz cukrzycą typu II. Taka dieta może być alternatywą dla diety niskoenergetycznej (odchudzającej), szczególnie u dzieci i młodzieży oraz u osób z cukrzycą typu II, z zaburzoną tolerancją glukozy, hipertriglicerydemią czy hiperlipidemią mieszaną, choć wyniki badań naukowych nie są do końca jednoznaczne.

Dieta o niskim indeksie glikemicznym charakteryzuje się wyraźnym zwiększeniem spożycia owoców (szczególnie pochodzących z naszej szerokości geograficznej oraz cytrusów)  i warzyw, nasion roślin strączkowych, wybranych pełnoziarnistych produktów zbożowych bogatych w rozpuszczalny w wodzie błonnik pokarmowy (np. produkty z jęczmienia i owsa, pumpernikiel, kasza gryczana). Równocześnie w diecie o niskim IG ogranicza się spożycie produktów mącznych, skrobiowych o małej zawartości błonnika pokarmowego (ziemniaki, biały ryż) oraz żywności o wysokiej zawartości cukrów prostych (ciasta, ciasteczka, słodycze i słodzone napoje).

Warto wiedzieć, że indeks glikemiczny żywności nie może być ustalony na podstawie jej składu (zawartości węglowodanów i innych składników). Musi on zawsze być oznaczany doświadczalnie. Jak się to robi? Grupie ochotników podaje się badany produkt, a następnie przez dwie godziny (w określonych odstępach czasowych) pobiera krew i bada stężenie glukozy. Wyliczone wartości średnie dają wartość IG danego produktu. Indywidualna odpowiedź glikemiczna na dany produkt może być znacznie zróżnicowana u różnych osób. Dlatego też dla uzyskania bardziej wiarygodnych danych należy takie wyniki porównać do odpowiedzi glikemicznej po spożyciu „standardu” i wykonać oznaczenia w 3-4 powtórzeniach.

Indeks glikemiczny w diecie dziecka

Wysoki indeks glikemiczny produktów spożywanych przez nasze dzieci wpływa na wzrost wagi i prowadzi do otyłości naszych pociech. Powinniśmy uważać na produkty podawane dzieciom i unikać tych, które szybko podnoszą poziom glukozy we krwi.

Przykładowe pokarmy o wysokim indeksie glikemicznym – tego powinny unikać nasze dzieci:
- cukier
- słodycze
- chipsy
- ziemniaki
- białe pieczywo
- łuskany ryż

Przykładowe produkty o niskim indeksie glikemicznym – to powinny jeść nasze dzieci:
- pieczywo pełnoziarniste
- makaron
- warzywa
- owoce
- nabiał
- chude mięso
- ryby
- orzechy

Polecamy nasze diety oparte na Niskim Indeksie Glikemicznym opracowane dla Lionfitness. Wypróbujcie sami: http://auth.lionfitness.pl/program-dietetyczny,odchudzanie,1.html

Opracowanie: A.Harton, J.Myszkowska-Ryciak

Więcej na: lionfitness.pl

wtorek, 30 lipca 2013

JAK AKCEPTACJA RODZICÓW WPŁYWA NA POCZUCIE WŁASNEJ WARTOŚCI I DZIECI

Jak akceptacja rodziców wpływa na poczucie własnej wartości u dzieci?

Poczucie własnej wartości, a raczej jego brak to wielki problem większości ludzi. Odbija się to na twoich kontaktach towarzyskich, partnerskich i biznesowych. A źródło tego problemu leży w niewystarczająco okazywanej akceptacji dziecku przez rodziców.
Bardzo często jest tak, że rodzice czując akceptację w stosunku do dziecka nie widzą potrzeby, aby ją w jakiś specjalny sposób okazywać. Jednak czuć akceptację a ją okazywać, to dwie różne rzeczy.
Warto wiedzieć, że jeśli rodzicielska akceptacja nie dociera do dziecka, nie może wówczas mieć na nie wpływu.
Całkiem sporo rodziców wręcz opiera swoje zasady wychowawcze na dozowaniu akceptacji i braku akceptacji wychodząc z założenia, że okazując brak akceptacji sprowokują dziecko:
- do poprawy,
- do zmiany,
-  do rozwoju.
Badania jednak pokazują, że rzecz ma się całkiem inaczej. Ogromny pozytywny wpływ ma tylko okazywanie akceptacji. Jak to działa?

Kiedy rodzice nie tylko odczuwają, ale też nauczą się we właściwy sposób okazywać akceptację, wówczas naprawdę mogą stać się w życiu dziecka prawdziwą pomocą.
Dzięki temu budują relację, która pozwala dziecku wzrastać psychicznie, emocjonalnie, duchowo, ale i fizycznie. Właśnie okazywanie akceptacji pozwala dziecku:
-  rozwijać się,
- wprowadzać konstruktywne zmiany
- uczyć się rozwiązywać problemy.
"Jest to jeden z owych prostych paradoksów życia: kiedy człowiek czuje, że ten drugi akceptuje go rzeczywiście takim, jaki jest, staje się niezależny i od tej chwili może zacząć zastanawiać się nad tym, jak chciałby się zmienić, jak mógłby stać się inny i zrealizować więcej z tego, do czego jest zdolny." - T.Gordon
Co to znaczy? Że dziecko nie musi trwonić energii na przypodobanie się rodzicom, aby zdobyć ich akceptacją, ale może zająć się tym, aby urzeczywistniać wszystkie swoje możliwości.
Z tego samego powodu fachowcy, czyli np. dobrzy psychoterapeuci, potrafią swoją postawą pełną akceptacji tak wpływać na swoich pacjentów, że nie tylko dochodzą oni do zdrowia psychicznego, ale stają się również bardziej twórczy i produktywni.
Takiej samej postawy mogą nauczyć się rodzice. Aby tak się stało muszą zrozumieć, że nasionko rozwija się w kwiatek nie dzięki glebie, na którą padło, ale dzięki temu, co ma nasionko w swoim zarodku. "Ziemia tylko umożliwia, aby nasionko stało się kwiatem. Uwalnia zdolność nasienia do wzrostu, ale ta zdolność tkwi wyłącznie w samym nasieniu." T. Gordon

Tak, więc akceptacja rodzicielska jest jak ziemia - umożliwia dziecku urzeczywistnienie jego własnych możliwości.

poniedziałek, 29 lipca 2013

APETYT NA ZDROWIE


apetytBez względu na wiek chcemy mieć dobre zdrowie. Na stan naszego zdrowia ma wpływ przede wszystkim  zdrowe żywienie. Już płód w łonie matki reaguje swoją kondycją zdrowotną na to czym żywi się jego matka. Nasz apetyt wynika przede wszystkim ze sposobu odżywiania. Przecież mówimy-”apetycznie podane”, apetycznie wygląda” itd.                                                                                                                        
Apetyt na zdrowie czyli ochota aby być zdrowym.
I kółko się zamyka. Nasz apetyt na jedzenie nie może być „wilczy”- zjadamy wszystko w ogromnych ilościach. Takie pożeranie wszystkiego     nie przeszkadza młodym organizmom, których wysiłek fizyczny jest duży a metabolizm ukierunkowany jest na budowanie  i odbudowę w przeciwieństwie do organizmów starszych gdzie przeważają procesy rozpadowe .

Jak zatem zadbać o zdrowe żywienie, żeby utrzymać nasz organizm w dobrej kondycji fizycznej, psychicznej a przede wszystkim zdrowotnej? Nie bez powodu, artykuł zaczyna się od fot. przedstawiającej piramidę żywieniową. 
POZIOM I  ~   Podstawa tej piramidy, 6 – 11 porcji chleba, płatków śniadaniowych, ryżu, makaronów;
POZIOM II ~    3 – 5 porcji warzyw i 2 – 4 porcje owoców;
POZIOM III ~ 2-3 porcje mleka, jogurtów, serów oraz 2-3 porcje mięsa, drobiu, strączkowych, jaj, orzechów;
POZIOM IV ~   rzadko cukier i tłuszcz.

Nową piramidę żywienia opracowali naukowcy ze Szkoły Zdrowia Publicznego Uniwersytetu Harvarda w USA pod kierunkiem prof. Waltera Willetta.
POZIOM I ~ Nowością tej piramidy jest przede wszystkim wprowadzenie nowego dodatkowego poziomu – aktywności fizycznej. Ruch został uznany za nieodzowny element łączący się ze zdrowiem i dlatego znalazł się u podstawy piramidy, czyli na pierwszym poziomie. Zaleca się codziennie przynajmniej 30-minutowy szybki marsz. Ponadto w tej piramidzie niektóre produkty znalazły się na zupełnie innym miejscu. Te, które były u jej podstawy, zostały przesunięte na szczyt i odwrotnie
POZIOM II ~ to produkty z pełnego ziarna w większości posiłków oraz tłuszcze roślinne – oliwa, olej sojowy, słonecznikowy, rzepakowy i inne tłuszcze roślinne;
POZIOM III ~ to warzywa – dozwolone, owoce 2-3 razy dziennie; POZIOM IV to orzechy, rośliny strączkowe 1-3 razy dziennie
POZIOM V ~ to produkty mleczne lub suplementy wapnia 1-2 razy dziennie; na szóstym poziomie, a więc najrzadziej: czerwone mięso oraz białe pieczywo, makarony, ryż .          

Jakie przesłanie dla nas wynika z nowej piramidy?
1. Codziennie powinniśmy ćwiczyć przynajmniej pół godziny, można też chodzić, jeździć na rowerze, bo ruch chroni przed chorobami cywilizacji, np. cukrzycą i schorzeniami serca i kręgosłupa.
2. Należy jeść produkty węglowodanowe z jak najmniej przetworzonych mąk gruboziarnistych, a także kasze, zwłaszcza gryczaną i jęczmienną. To najlepsze źródła skrobi i błonnika.
3. W codziennym menu powinny się znaleźć tłuszcze roślinne, a więc oliwa z oliwek, oleje – słonecznikowy, sojowy, rzepakowy i wysokiej jakości margaryny miękkie (bez tłuszczów trans). Dostarczają nam niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych, zwłaszcza potrzebnych organizmowi tłuszczów omega-6 i omega-3, które możemy czerpać jedynie z pożywienia.
4. Warzywa najlepiej jeść surowe lub gotowane na parze, bez zasmażek. Niektóre owoce zawierają dużo cukru (fruktozy), dlatego zaleca się je jeść najwyżej dwa-trzy razy dziennie. Nie wolno z nich rezygnować, bo dostarczają nam witamin.                                                                                                                                                                                                                                                 

sobota, 27 lipca 2013

SPOSOBY OKAZYWANIA MIŁOŚCI DZIECKU...

Sto prostych sposobów okazywania miłości dziecku


Jako mama czwórki dzieci wiem, jak bardzo rodzice bywają zabiegani. Choć mam przywilej osobistego zajmowania się dziećmi w domu i tak czasem trudno mi ogarnąć i dopieścić emocjonalnie całą czwórkę. W podobnej sytuacji jest mama, która choć ma jedno lub dwoje dzieci, jednak pracuje zawodowo, a zatem jej czas dla dzieci także jest ograniczony. Dlatego postanowiłam zebrać różne proste pomysły na okazywanie dzieciom czułości i miłości.
Po co kombinować, przecież dziecko wie, że jest kochane?
To pytanie zadają najczęściej tatusiowie. Kochamy swoje dzieci i wydaje się oczywiste, że one też o tym wiedzą. Pewnie wiedzą, jednak potrzebują tej miłości doświadczać. Słowa i gesty miłości pomagają im rosnąć na szczęśliwych i pełnych wiary w siebie ludzi. Zajmując się tysiącem drobnych problemów dnia codziennego możemy o gestach i słowach miłości zapominać, lub wpadamy w rutynę. A dzieci dobrze wyczuwają intencje – gdy robimy coś z przyzwyczajenia, obowiązku, a kiedy z głębi serca.

Słodkie serduszka
Z kartonu wytnij różnokolorowe serca (wielkości podkładki pod kubek). Wieczorem usiądź i na każdym sercu napisz króciutki "liścik miłosny" do każdego z dzieci. Słowa te powinny świadczyć o tym, że zauważasz dobre uczynki, osiągnięcia dzieci, a zatem najlepiej jeśli jest to konkretna pochwała. Warto zastanowić się, co dziecko robiło danego dnia. Dzięki temu pokazujesz, że dostrzegasz dobre zachowania dziecka, nawet jeśli wydaje mu się, że jesteście zbyt zajęci by zwracać na dzieci uwagę.
Jeżeli danego dnia praktycznie się z dzieckiem nie widzieliście (długo pracujecie), można napisać o jakimś wydarzeniu w ciągu dnia, które sprawiło że pomyśleliście o nim. Np. "Gdy w przerwie pracy kupowałam na rynku owoce zobaczyłam dziewczynkę w Twoim wieku  kupującą z mamą truskawki i zaczęłam się zastanawiać co akurat robisz. Pewnie miałaś lekcje :D Bardzo lubię chodzić z Tobą po zakupy, jesteś świetnym doradcą!"
Serca wręczamy przy wspólnej kolacji, lub wkładamy dziecku pod poduszkę. Można też wsunąć do pudełka z drugim śniadaniem zabieranego do szkoły lub przedszkola.
Przeczytane serca można gromadzić w albumie, lub zalaminować i zrobić z nich podkładki pod kubki.

Czas wysokiej jakości
Dzieci, szczególnie małe, lubią spędzać czas z rodzicami. Jednak przebywanie w jednym pokoju z rodzicem zajmującym się np. wypisywaniem rachunków, czytaniem gazety czy oglądaniem telewizji nie jest tym za czym tęsknią. Chyba najbardziej frustrująca dla wszystkich jest sytuacja, gdy rodzice muszą zrobić konkretne rzeczy, a dzieci domagają się w tym czasie uwagi. Dlatego warto po prostu zaplanować sobie codziennie jakiś konkretny czas (nawet jeśli ma to być 20 minut czy pół godziny), w którym pełnię swej uwagi skupicie na dziecku. Może być to – rozmowa, wspólna zabawa, kolorowanki, wspólne ćwiczenia fizyczne, zajęcia plastyczne, rozwiązywanie rebusów lub zagadek. Najlepiej jeśli dziecko samo zaproponuje, jak by chciało się z wami bawić. Bywa jednak że nie ma pomysłu, więc możecie mieć na podorędziu kilka propozycji.

Pięciosekundowe sposoby na okazanie miłości
Kiedy ostatnio popatrzyłeś swojemu dziecku głęboko w oczy? To najprostszy sposób okazania miłości. Zejdź do poziomu dziecka, by nie patrzeć na nie z góry, zajrzyj mu z uśmiechem w oczy na kilka sekund i powiedz: "Kocham Cię!".
Przytul dziecko, pogłaszcz i ucałuj. Kilkusekundowy, lecz pełen czułości kontakt fizyczny czyni cuda.
Jeśli przebywasz dłużej poza domem (np. spędzasz noc na delegacji lub szkoleniu) koniecznie zadzwoń do domu by porozmawiać chwilę z każdym z dzieci i zapewnić, że tęsknisz.
Zaśpiewaj dziecku piosenkę, opowiedz dowcip lub śmieszną historyjkę.

Gdy wyjeżdżasz z domu
Dzieci potrzebują zapewnienia, że rodzice za nimi tęsknią gdy wyjeżdżają. Potrzebują zapewnienia, że o nich myślisz, gdy nie jesteście razem. Jeżeli dziecko jedzie np. na obóz czy kolonie, możesz wsunąć mu między ubrania różne drobne niespodzianki: rodzinne zdjęcie, książeczkę z dedykacją, drobne upominki, wycinki z komiksów z dowcipnym komentarzem, wycięte z kartonu serduszka z całuskami... Cokolwiek wyobraźnia podpowie. Jeżeli to Ty wyjeżdżasz, przywieź prezencik. To nie musi byś kosztowny podarunek, lecz drobiazg świadczący o tym, że myślałeś o dziecku. Może być to np. zdjęcie czegoś zabawnego, zrobione telefonem komórkowym i przesłane dziecku MMS'em. Inny pomysł to rysunek zrobiony przez Ciebie dla dziecka, ciekawy liść, kamyk lub gałązka, darmowe kolorowanki lub naklejki które czasem rozdają w sklepach lub aptekach, zasuszony kwiatek...

Pochwały i nagrody
To bardzo piękny sposób okazywania miłości i jednocześnie narzędzie motywacyjne. Niektórzy rodzice unikają nagradzania dzieci, bojąc się, że je w ten sposób zepsują, lub że zostanie to odebrane jako przekupstwo. Niepotrzebnie pozbawiają się pięknego sposobu wyrażania miłości.
Pochwał nigdy dosyć. Warto jednak stosować się do kilku konkretnych wskazówek. Po pierwsze pochwała musi być konkretna (np. "Cieszę się, że tak szybko nakryłaś do stołu"), nie powinna być uogólnioną oceną ("Jesteś grzecznym dzieckiem"). Konkret sprawia, że dziecko dowiaduje się, jakie zachowania są pożądane. Gdy słyszy uogólnioną ocenę – często nie wie, co tak naprawdę się rodzicom spodobało. Po drugie lepiej chwalić włożony wysiłek ("Ładny rysunek, widzę że dużo nad nim pracowałeś") niż uzdolnienia ("Masz talent do rysowania"). Badania naukowe pokazują, że chwalenie włożonej pracy bardziej motywuje dzieci do powtarzania chwalonego zachowania. Po trzecie i najważniejsze: pochwała musi być szczera. A zatem – przemyśl pochwałę i wypowiedz ją patrząc dziecku w oczy. Nie rzucaj pochwały "w przelocie", spiesząc się gdzieś. Poświeć te kilka sekund by skupić pełnię swej uwagi na dziecku.

Co do nagród – nie powinny być bardzo częste. Niech dziecko wie, że szczególnie zasłużyło. Nagroda musi być prosta. Komunikat: "Jeśli sprzątniesz swój pokój w ciągu pół godziny, będziesz mógł pograć na komputerze 10 minut dłużej" jest zbyt skomplikowany. Wyprawa do kina, na plac zabaw, nowa książka, gra... to nagrody bardziej zrozumiałe. Nie mylmy też nagrody z przekupstwem. Nagroda to albo nieoczekiwana niespodzianka, albo wcześniej ustalona atrakcja przyznawana za  konkretne zachowania (np. wyjście do kina jako nagroda za 30 dni z rzędu samodzielnego przygotowywania ubrań na następny dzień i ścielenia łóżka). Przekupstwo to sytuacja w której dziecko odmawia zrobienia czegoś, a my próbujemy je do tego przekonać oferując "łapówkę" (np. dziecko nie chce jeść obiadu, więc przekopujemy je obietnicą, że jak zje obiad dostanie lody). Przekupstwo jest złe, bo uczy dziecko, jak manipulować rodzicami. Nagrody z kolei motywują do lepszego zachowania.

Oczywiście sposobów okazywania miłości jest mnóstwo, każda rodzina ma swoje sposoby i patenty. Warto rozmawiać o tym z zaprzyjaźnionymi rodzicami, wymieniając się doświadczeniami. Zobaczycie ile ciekawych pomysłów mają inne rodziny.

tekst ukazał się w "Przewodniku Katolickim" nr 28/2011

czwartek, 25 lipca 2013

BŁĘDY WYCHOWAWCZE RODZICÓW W POŚWIĘCANIU DZIECIOM SWOJEJ UWAGI....

Wywiad z Dorotą Zawadzką



Jakie błędy wychowawcze popełniają rodzice, jeżeli chodzi o poświęcanie dzieciom swojej uwagi?
Podstawowym błędem jest w tym przypadku niewystarczający czas, jaki poświęcamy dzieciom. Poza tym ogromne znaczenie ma również to, jak wykorzystamy minuty czy godziny spędzone z dzieckiem. Wystarczy wyjść do parku, aby zobaczyć taki oto obrazek: mama lub tata z dzieckiem na spacerze. Dziecko jedzie w wózku lub idzie obok, a rodzic nie jest nim w ogóle zainteresowany. Rozmawiamy przez telefon, plotkujemy ze spotkanymi przy okazji innymi rodzicami. Nie zastanawiamy się nad tym, że dziecko poszło na ten spacer z nami, a więc chciałoby z nami być, a nie stanowić jedynie niepotrzebny detal, który utrudnia załatwianie codziennych spraw i życie towarzyskie. To z dzieckiem powinniśmy w parku rozmawiać, pokazywać mu świat. Niech dowie się od nas, jak rośnie trawa i dlaczego biedronka ma kropki. To jest czas dla dziecka. To, jak go wykorzystamy będzie miało znaczenie w późniejszych latach. Nawiązana i zacieśniona więź pomiędzy dzieckiem a rodzicem będzie podstawą ich dalszej relacji. Dziecko czuje, że jest dla nas ważne lub nie o tyle, o ile mu to pokażemy, a pokazać możemy właśnie poprzez skupienie na nim swojej uwagi.

Jak spędzać czas z dzieckiem w domu, np. w deszczowe lub zimowe dni?
Tak naprawdę to uważam, że wyjść z domu można prawie w każdą pogodę. Trzeba się jedynie właściwie ubrać, no i czas spędzony na zewnątrz musi być do panujących warunków dostosowany. Zdarzają się jednak chwile, gdy niezależnie od pogody po prostu nie chce się nam wychodzić. Pisząc „nam”, mam na myśli zarówno dzieci, jak i dorosłych. Co do zabaw domowych to oczywiście ich charakter zależy przede wszystkim od wieku dziecka. Z niemowlęciem będziemy liczyć wspólnie własne i jego palce, na przemian zasłaniać i odsłaniać twarz czy baraszkować na dywanie z ulubionymi grzechotkami. Starsze dziecko to zdecydowanie szerszy repertuar aktywności. Tak, proszę państwa, aktywności, bo nie musimy siedzieć w fotelach. Zacznijmy jednak od rozrywek statycznych. Moim ulubionym zajęciem jest gra z dziećmi w gry planszowe. Nasze dzieci są już co prawda dorosłe, ale nadal chętnie tak właśnie spędzamy razem czas. Rodzice często się żalą, że dzieci w domu chciałyby tylko siedzieć przed telewizorem albo przy komputerze. To prawda, że dzisiejsze cyfrowe rozrywki są bardzo atrakcyjne, nie muszą jednak wiązać się z samotnym siedzeniem przed ekranem. Można się nim oddawać w ruchu i całą rodziną. Są już na rynku gry konsolowe, np. xbox 360 Kinect, dzięki którym, nawet będąc w czterech ścianach, możemy bardzo dynamicznie i wesoło spędzić czas.

Jak tworzyć więź z dzieckiem, ale jednocześnie nie dać się sterroryzować (gdy np. dziecko coś wymusza w sklepie albo zaczyna dyktować warunki w domu)?
Więź z dzieckiem budujemy przez cały czas, począwszy od jego narodzin. Ten proces trwa, póki my i nasze dziecko jesteśmy na świecie. Budowanie polega na uzmysłowieniu dziecku i sobie samemu, że jesteśmy najbliższymi osobami. Dziecko nabywa przez lata wiedzę, że może nam zawsze zaufać, że zawsze staniemy po jego stronie. Tu wyjaśnienie, gdyż rodzice często tego nie rozumieją. Dziecko ma prawo popełnić błąd i stanięcie po jego stronie nie polega na tym, że my ten błąd zaakceptujemy. Być po stronie dziecka to pomóc mu zrozumieć naturę błędu, wspólnie z nim zastanowić się, co zrobić, aby to się więcej nie zdarzyło i wspomóc je w procesie naprawy, o ile jest to jeszcze możliwe. W sytuacji podanej w pytaniu, gdy dziecko wymusza coś w sklepie czy chce coś wymusić, podstawą jest rodzicielski pragmatyzm i konsekwencja. Dziecko przestanie wymuszać i terroryzować, gdy będzie wiedziało, że nie tędy droga do celu, który sobie założyło. Mały człowiek musi zrozumieć, że jedyną metodą jest rozmowa z rodzicem. Rozmowa poparta argumentami za rozwiązaniem proponowanym przez dziecko. Co zaś się tyczy dyktowania zasad w domu, to zawsze powtarzam, że dziecko wprowadza własne zasady tam, gdzie ich nie ma. Dom powinien funkcjonować w sposób, który zapewnia wszystkim domownikom poczucie wspólnoty i współodpowiedzialności za dobro, które wzajemnie dla siebie tworzą. To proste, prawda?

Jaki model rodzicielstwa teraz panuje, kto głównie zajmuje się dzieckiem, czy rola ojców się zwiększyła?
Według mnie pomimo daleko idących zmian społecznych wciąż dominuje rodzinny model wychowującej dzieci matki i odpowiedzialnego za dostarczenie dóbr materialnych ojca. Owszem, coraz częściej widzi się tatusiów z wózkami, ale nadal jest to bardziej precedens niż reguła. W krajach, gdzie wprowadzono w pełni równe zasady co do urlopów macierzyńskich, a właściwie powinnam powiedzieć rodzicielskich, to sytuacja zmienia się znacznie szybciej.  Oczywiście nadal zasadne pozostaje pytanie, czy to, że ojciec pracuje zawodowo, a matka pracuje w domu z dzieckiem musi mieć negatywny wpływ na rolę ojca. Nie sądzę, by tak było. Jest to moim zdaniem kwestia priorytetów, jakie sobie sami wyznaczamy, a nie tego, do czego zmusza nas sytuacja. Można być pracującym zawodowo, wspaniałym, świadomym i pełnym uczuć ojcem oraz być wyrodnym ojcem będącym w domu z dzieckiem. Wystarczy się przyjrzeć, jak ojcowie spędzają czas wolny od pracy. Jedni umieją aktywnie wciągnąć dziecko do swojego świata i dzielić z nim pierwsze ekscytacje, a czasem obawy, innych natomiast stać co najwyżej na defiladę z wózkiem po centrum handlowym lub „wspólne” na jednej kanapie obejrzenie meczu w tv.

Pani wrażenie z odwiedzanych w pracy zawodowej domach – jakie błędy popełniają rodzice, czy istnieją proste sposoby na kontrolowanie samych siebie, jakie problemy wychowawcze pojawiały się najczęściej?
Podstawowymi błędami popełnianymi przez rodziców są te wynikające z zaniechań. Rodzice często myślą, że dziecko samo się czegoś nauczy, że samo coś zrozumie. Tak nie jest. Bardzo często odwiedzam domy, w których są zaniedbane dzieci. Nie mam tu na myśli zaniedbania materialnego. W domu jest dużo, a nawet zbyt dużo zabawek. Dziecko ma własny pokój, a w nim często telewizor i komputer. Jest też modnie ubrane i dostaje kieszonkowe. Nadal jest jednak dzieckiem zaniedbanym. Zaniedbanym uczuciowo. Za wyjątkiem krótkiego okresu niemowlęctwa, gdy prawie wszyscy
rodzice starają się rozszyfrować dziecięcy szyfr, by ocenić czy już jest siku, czy jest głodne, czy boli brzuszek itd. To nam, rodzicom, niestety z czasem mija i już od wieku przedszkolnego przestajemy z dzieckiem właściwie rozmawiać. Zadajemy pytania, ale bywa, że nie słuchamy odpowiedzi. Tu nie chodzi o jakieś techniki kontrolowania siebie. My się z naszymi dziećmi musimy lepiej znać, a nie tylko się kochać nad życie, choć to przecież tak wiele.

Przekonajcie się sami, w jaki sposób można aktywnie bawić się z całą rodziną.